wychodzenie
Re: wychodzenie
tak o tym też już się zdążyłam przekonać
Ciekawskie to one są, a jak już mu się coś spodoba to klapki na uszach i oczach nawet " chodź masz" nie działa wtedy
Mafi też nigdy na to uwagi nie zwraca bo oto on Pan i władca idzie i to Ty masz uważać na niego a nie on na Ciebie
My mamy o tyle dobrze, że do lasu mamy jakieś 50 m a że to wioska więc ludzi tam okazjonalnie można spotkać
żadnych samochodów, rowerów
rzadko ktoś z psem 






Re: wychodzenie
Ja uważam ze na szczescie chowki to nie sa psy sportowe i wielkiej krzywdy tym trzymaniem na lince im nie robimy, o ile czasem moga sobie gdzies pogalopowac 

Re: wychodzenie
Cziri tez chodzi jak traktor, ale taki bez kierownicy...
Ogolnie robi co chce, ale i tak jest najkochanszym psem na swiecie. Swietnie wie co zrobic zeby mnie rozsmieszyc do lez/ błaznuje jak prawdziwa komediantka
Zawsze potrafi mnie tym rozbroic.


Re: wychodzenie
Ćwiczenia - dobra rzecz. Ale puśćcie swojego chowa na całkowity luz. Wtedy zobaczycie, co potrafi. 
Wołanie na puszczy i czekaj tatka latka.


Wołanie na puszczy i czekaj tatka latka.



- bobovita66
- Posty: 211
- Rejestracja: 1 listopada 2012, 15:25
Re: wychodzenie
Nie zgadzam się z twoją Aniu wypowiedzią nieprawdą jest że wszystkie wieją gdzie pieprz rośnie
jesteśmy tego niezbitym dowodem. Nasze spacery odbywają się bez smyczy i obydwoje jesteśmy zadowoleni na osiedlu wszyscy już zdążyli się przyzwyczaić, że misiek spaceruje samodzielnie -oczywiście zdwojona uwaga z mojej strony - obowiązkowa.
Ubolewam tylko nad tym że Argo ,był leniem ale w chwilach obecnych -to totalny leniuch jeden góra dwa wyjścia i szybciutko do domku .A jak wszystkim nam tu wiadomo siłą nic nie osiągniemy ewentualnie zadyszkę i bóle mięśni ramion od ciągnięcia upartego potworka





Re: wychodzenie
Możesz się nie zgadzać, ale jest jak jest.
Tak na marginesie - Ozyrys ma ciężką spondylozę. W odcinku lędźwiowym i piersiowym kręgosłupa. Kostne mosty. Nie może wstać, ma wielkie problemy z chodzeniem. Robię co mogę, żeby żył.
Tak na marginesie - Ozyrys ma ciężką spondylozę. W odcinku lędźwiowym i piersiowym kręgosłupa. Kostne mosty. Nie może wstać, ma wielkie problemy z chodzeniem. Robię co mogę, żeby żył.

Re: wychodzenie
Ronia od początku na spacery szła na smyczy, od lat przy wszystkich naszych psach, nawet tak wytrenowanych jak Argo stosowałam zasadę ograniczonego zaufania w miejscach gdzie są ludzie sami bądź z pupilami. Nigdy nie wiesz jak inny pies może zadziałać na Twojego i nawet ułożenie mogą wziąć diabli. Mieszkamy w środku miasta, choć uliczka jest boczna, 5 bloków pare kamienic przy deptaku, a trawniki wąziutkie. To byłoby pół biedy gdyby nie to, ze okoliczni właściciele psów uważają ze na takich trawniczkach nie muszą sprzątac po pupilach, a i nierzadko z okien ląduje na nich jakiś obiadzik "dla ptaszków". Na początku nie było wyboru szybko siusiu kupka i do domu, ale po paru dniach jak sie juz oswoiła zaprotestowała. Trudno się Jej dziwić, sami byśmy nie weszli do takiej toalety. Na szczęście mamy zaledwie 50 m do parku. A i tak nie na każdym trawniczku usadzi pupsko, wybredna bestyjka.
Ale to tak na marginesie, nie o tym miało być.
Chodzi o ten deptak za blokiem. By przywykła do chodzacych ludzi zabierałam ja tam raz dziennie by sie opatrzyła. Oczywiście ludziska "jaki piekny misiu" i wyciągali łapska. Pani warczała "to małe szczenię nie zabawka i proszę rąk nie wyciągac" nie jeden raz usłyszałam za plecami "co za porąbana baba, jakaś wariatka" i pies wam mordki lizała bo to moje maleństwo i mam prawo być na jego punkcie porąbana. Ale gdy wołałam "Roniś idziemy" mała w swoim tempie posuwała sie do przodu i tak obchodziłyśmy sobie blok dookoła. Od paru dni nie chce, dojdzie do deptaku stanie i stoi, ani w przód tył czy na boki, po prostu stoi. Powiedzcie czy to zaczoł budzić się strach, czy to tylko ciekawość, a może jedno i drugie. Co wtedy robić, bo na razie to mogę ja wziąć na rece i za brac, ale waży juz 9,4 za chwilę zrobi się za ciężka.
Ale to tak na marginesie, nie o tym miało być.
Chodzi o ten deptak za blokiem. By przywykła do chodzacych ludzi zabierałam ja tam raz dziennie by sie opatrzyła. Oczywiście ludziska "jaki piekny misiu" i wyciągali łapska. Pani warczała "to małe szczenię nie zabawka i proszę rąk nie wyciągac" nie jeden raz usłyszałam za plecami "co za porąbana baba, jakaś wariatka" i pies wam mordki lizała bo to moje maleństwo i mam prawo być na jego punkcie porąbana. Ale gdy wołałam "Roniś idziemy" mała w swoim tempie posuwała sie do przodu i tak obchodziłyśmy sobie blok dookoła. Od paru dni nie chce, dojdzie do deptaku stanie i stoi, ani w przód tył czy na boki, po prostu stoi. Powiedzcie czy to zaczoł budzić się strach, czy to tylko ciekawość, a może jedno i drugie. Co wtedy robić, bo na razie to mogę ja wziąć na rece i za brac, ale waży juz 9,4 za chwilę zrobi się za ciężka.